• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 41


< 1 2 ... 40 41 42 43 44 ... 56 57 >

wycieczka

Tak, to jest już prawie pewne, że za trzy tygodnie jadę na wycieczkę. Cieszę się, bo MG się zdecydował i jeszcze taki Wojtek z mojej klasy. Było trochę zamieszania, bo musiałem dzisiaj oddać paszport Olejowi (facet od gery) i wypełnić wniosek o wydanie wizy turystycznej! Na szczęście te dziwadła są bezpłatne, więc nie powinno być problemów. Olej obiecał, że jutro zawiezie to wszystko do konsulatu i po kilku dniach wizy będą gotowe! To trochę zamotane, bo zmieniły się przepisy prawne i teraz trzeba się trochę namęczyć, żeby wjechać do Rosji!!! Tak, jadę do Rosji, a dokładniej do Kaliningradu!!! Nawet nie wiem dokładnie dlaczego to robię... :P Hmm, po kilku chwilach namysłu stwierdziłem, że już chyba nigdy nie nadarzy się okazja, by zobaczyć ten biedny kraj i podbudować się na duchu, że w Polsce jest sto razy lepiej :D Poza tym cieszę się, że dostanę pierwszą (i pewnie ostatnią) w życiu wizę! Nie wiem natomiast, czemu MG jest taki podekscytowany tym wyjazdem. Ja zdaję sobie sprawę, że jednym z głównych celów tej eskapady będzie "integracja", jednak nie zamierzam przesadzać. Po prostu to nie w moim stylu upić się, bo tak jest fajnie! Ja chcę przede wszystkim mile spędzić czas, przeżyć coś niecodziennego i mieć kilka nowych wspomnień... :D

When you die there's only one thing you really can regret:
All the time you've spent regretting.
[bjork]
25 września 2003   Komentarze (1)

dziwne odczucia

Wczorajsza akcja po prostu mnie rozbroiła. Godzina 20.00, piszę sms-a do MG. On odpowiada mi, a ja piszę kolejnego i... zaczynają się dziać dziwne rzeczy. On próbuje odpisać, ale jego stara komórka podobno sama wybiera mój numer. A ja, po odczekaniu trzech sygnałów odbieram telefon. Niestety połączenie przerywa się. Ehh nie wiem o co chodzi, więc decyduję się do niego zadzwonić. Tak tylko, że moja bateria właśnie ulega rozładowaniu. Wstawiam telefon na 5 minut na doładowanie, dzwonię po kilku chwilach. Drrr, głos w słuchawce: 'halo?' i tym razem mój telefon wyłącza się sam. Mam dość takiego sprzętu, niemal rzucam nim o stół i dzwonię ze stacjonarnego. Na szczęście wszystko ulega wyjaśnieniu, żalimy się i przeklinamy swoje stare komórki, śmiejemy się też z powstałej sytuacji. Te słowa nie oddają pewnie charakteru wydarzenia, ale po prostu nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać :
Ta szkoła zaczyna mnie powoli denerwować (bardziej niż w zeszłym roku). Wymagania rosną, a ja nie wiem do końca czego chcę. Niby pragnę małego buntu i odrobiny więcej wolnego czasu, ale moje sumienie nie radzi sobie z drobnymi wpadkami. Udało mi się dzisiaj uzyskać dobrą ocenę, jednak mapka z gery nie poszła mi tak, jak oczekiwałem. Czuję się jakoś dziwnie, tak, jakbym nie przestawił się jeszcze w pełni na tryb nauki. Szkoła mnie chyba przytłacza, a ja nie daję rady pogodzić wszystkich spraw. Najprawdopodobniej nie potrafię być "typowym" uczniem, który najpierw działa, a dopiero potem myśli. A teraz jeszcze pojawiła się propozycja wyjazdu na wycieczkę z kilkoma osobami z klasy. Nie jestem do końca zdecydowany, czy warto. Mam wielką ochotę gdzieś wyruszyć, być może MG też pojedzie, więc na pewno nie było by nudno. Muszę to jednak dokładnie przemyśleć... :/
23 września 2003   Komentarze (4)

rozbawiony

Weekend miał być z założenia pracowity, ale jakimś sposobem znalazłem czas na rozrywkę, i to jeszcze jaką! Udało mi się wyciągnąć Evila do kina i klimacik był naprawdę bombowy. No jedynie facet od popcornu trochę mnie wkurzył. Nie dość, że chciał mi wcisnąć duży napój, to jeszcze nie miał mi wydać reszty : Evil był zadowolony, bo tym razem wybrałem komedię a nie horror :P Dawno się tak w kinie nie bawiłem jak dziś. Jak by to ująć, "amerykańska, weselna szarlotka" była śmieszna (aż do bólu :D), nieco obrzydliwa i zaskakująca. Tego mi właśnie było trzeba, zwałowego filmiku ze świetną muzyką! Oby takich momentów było więcej w tym roku :)))
20 września 2003   Komentarze (1)

FOOL

Kurde no, nie ma to jak rozpocząć rok od dopa! Co tu ukrywać, wtopiłem ostro! Jestem zły, bardzo zły na siebie i wszystko dookoła! Głupi, zasrany dop i to jeszcze z matmy!!! Los się chyba zemścił za moje olewanie pewnych spraw. Nie mam nawet ochoty się żalić, że ta kartkówka miała miejsce na godzinie wychowawczej (niezły sposób wychowywania młodzieży :). Po prostu podłożono nam czystą świnię i tyle. A co do tego dopa, to zawiodłem się na samym sobie... Moje ambicje legły w gruzach, teraz to będę musiał odratować swoją czwórę... Nawet napisałem sobie na ręce FOOL, a Pati dopisała AGAIN i to hasełko jakoś takie prawdziwe jest...

you don't have to speak - I feel
emotional landscapes
they puzzle me
then the riddle gets solved
and you push me up to this
state of emergency
how beautiful to be
state of emergency
is where I want to be
[bjork]
18 września 2003   Komentarze (4)

ściema - wagary - kicz - przyjaźń? - szczęście...

Moje choróbsko zaczęło powoli zanikać, więc jest nieźle. A dzień był po prostu cudowny. MG okazał się niedoścignionym mistrzem, dla którego jestem pełen podziwu. On po prostu zamienił nasze wagary, na wagary całej klasy... i to jeszcze usprawiedliwione! To jest chyba ewenement na skalę szkoły. Mówiąc w skrócie: dzisiaj w mieście była uroczysta premiera "Starej Baśni". Na Starym Rynku był jakiś festyn wikingów, miał przyjechać Hoffman i aktorzy. My (jako dwie jednostki) chcieliśmy to zobaczyć. A MG przekonał całą klasę, żeby nagle polubiła festyny wikingów... i tak poza tym to przekonał też dyrektorkę, że warto, abyśmy tam poszli... i tak poza tym przekonał czterech nauczycieli, żeby nas zwolnili do końca dnia... i tak poza tym to udało mu się tego dokonać!!! Takiej ściemy, to ja jeszcze w życiu nie widziałem. To jeszcze jeden dowód na to, że mańkuty są zdolniejsze od prawusów. Podsumowując: KOCHANA KLASA MAT-FIZ SAMA ZWOLNIŁA SIĘ Z LEKCJI, BO AKURAT MIAŁA TAKĄ OCHOTĘ! I żeby było śmieszniej do takiego przekrętu doszło w najlepszym liceum w mieście! Pominę już fakt, że po uzgodnieniu tych pseudowagarów musieliśmy jeszcze znaleźć opiekuna :P W końcu poszliśmy... i oczywiście festyn był kiczowaty, a Hoffman miał się pojawić w innym końcu miasta (nie ma to jak być dobrze poinformowanym :D). Stwierdziłem, że ja chcę zobaczyć tego reżysera (bo w tym mieście nie dzieje się zbyt wiele), tylko, że nie chce mi się czekać dwóch godzin w środku miasta. I tak zupełnie przypadkowo MG szedł właśnie do domu i tak zupełnie spontanicznie zaproponował, żebym przeczekał u niego, to pójdziemy razem. Tak gwoli wyjaśnienia: MG=kinomaniak, Ja=początkujący kinomaniak. Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że on tak szybko zacznie okazywać swoje miłosierdzie w tym roku szkolnym. Ale co tam, poszedłem, oglądaliśmy jakiś film na kompie, a potem udaliśmy się na spotkanie z sir Hoffmanem. No i zobaczyliśmy go (nawet na żywo!). Tym razem to ja okazałem miłosierdzie i poświęciłem swój zeszyt do biologii, by MG mógł wziąć autograf (tzn. ja przeciskałem się przez tłum z dwoma zeszytami :D). Ten dzień był świetny, stanowił pewien rodzaj namiastki tego, w jaki sposób ja wyobrażam sobie prawdziwą przyjaźń. Tylko, że ja chcę więcej takich chwil...!!! :)))
16 września 2003   Komentarze (1)
< 1 2 ... 40 41 42 43 44 ... 56 57 >
Skid | Blogi