• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 46


< 1 2 ... 45 46 47 48 49 ... 56 57 >

prorocze sny?

Ostatnio miewam dziwne sny. Wczoraj śniło mi się, że byłem gdzieś ze znajomymi. Pamiętam jakieś schody, czy coś podobnego. Potem wyszedłem na miasto z koleżanką i zaczęliśmy uciekać przed jakimś facetem. Rozdzieliliśmy się. Zacząłem biec ulicą i miałem wrażenie, że biegnę zbyt wolno. Facet miał dwa karabiny maszynowe i próbował mnie zabić, strzelając do wszystkich w okolicy (od razu mówię, że nie oglądałem Terminatora!). A ja zacząłem wywracać jakieś stragany, by zagrodzić mu drogę. No i w końcu się obudziłem...
Dzisiejszej nocy było jeszcze lepiej. Miałem wrażenie, że trwa jakaś wojna (albo ludzie wracają z Woodstock?). W każdym razie miasto było zdemolowane. Moja rodzina jechała samochodem i skręciliśmy na parking pewnego supermarketu. Tam znaleźli nas niemieccy żołnierze czy ochroniarze. Najpierw próbowałem gadać z jednym, ale powiedział, że mam zły akcent. Potem dali mi i mojemu tacie karabiny maszynowe i grozili, że nas wszystkich zabiją, jeśli nie będziemy strzelać do ludzi, którzy się zaraz pojawią. My nie chcieliśmy nikogo zabijać, więc strzelaliśmy na oślep. Pamiętam, że tam była Pati, która dostała kulą w palec u nogi. Niemcom to nie wystarczyło i kazali nam ich zabić. I tu sen się skończył...
Mam nadzieję, że to nie są prorocze sny, ale skoro powtarza się pewien motyw, to znaczy, że coś mnie podświadomie dręczy :

Baby join me in death
[him]
09 sierpnia 2003   Komentarze (2)

wyrzuć ten gniew

Stwierdziłem, że wykańczam się samodzielnie. Ta huśtawka nastrojów staje się nie do wytrzymania. Dobija mnie myśl powrotu do szkoły, dobija mnie myśl o sobie samym. Musiałem napisać dzisiaj wiersz i poprawić kilka wcześniejszych. Ta dziwna czynność zawsze pomaga mi wyrzucić z siebie złość, która znów zaczyna mną rządzić. Mam dość wszystkiego, trzaskam drzwiami itp. Na dodatek rodzice wymyślają mi jakieś ambitne zadania w stylu zakładanie siatki wokół ogrodu (zaliczyłem jeden odcisk na paluchu). Ciągle mi się nudzi i nudzi. Marzę, by ktoś zadzwonił lub wysłał chociaż sms-ka. Ja chcę wsiąść w PKS i pojechać gdzieś w nieznane. Chciałbym odwiedzić MG, ale to dość idiotyczny pomysł. Po pierwsze nie wiem dokładnie gdzie on mieszka (no ale to jest jeszcze wykonalne). Po drugie nie znam jego reakcji na niespodziewanych gości, a nie lubię doprowadzać ludzi do szału. Po trzecie nie opłaca mi się tam jechać na jeden dzień, a nie zwalę mu się przecież na głowę, bo mam taką chęć... I tak oto wracamy do punktu wyjścia, z którego trudno się wydostać :<

Remember that the night you left?
you took my shining star...
[pink]
08 sierpnia 2003   Komentarze (3)

happy

Ucieszyłem się wczoraj niezmiernie, bo ogłoszono wyniki konkursu. Kiedyś tu wspominałem o tym, że piszę pewną recenzję. To była właśnie praca na konkurs. Myślałem, że dostanę najwyżej wyróżnienie, bo w e-mailu napisali mi, że wyróżnili moją recenzję. Czekałem trzy dni, aż strona z wynikami zostanie zaktualizowana. I w końcu okazało się, że zająłem I miejsce! Aż mi serduszko mocniej zabiło z wrażenia! Jestem teraz z siebie dumny. To była najlepsza recenzja jaką w życiu napisałem. Wiedziałem, że muzyka, która jest mi bardzo bliska, przyniesie mi kiedyś szczęście :P
A dzisiaj okazało się, że Filip na szczęście nie uszkodził sobie rdzenia, więc jest szansa, że będzie w pełni sprawny. Po południu byłem na spacerku z Pati i Madzią. Tak ogólnie to przeszliśmy baaaaardzo długi dystans, ale było bardzo miło (te sklepy z meblami to już szczegół). Potem one zawitały do mojego domu, bo musiały coś w necie sprawdzić. Tutaj to już była jazda, bo Magda ciągle się śmiała :D
07 sierpnia 2003   Komentarze (3)

szok!

Wczorajszy wieczór był straszny. Wszystko zaczęło się od e-maila, który dostałem od Neli. Ten list poruszył mnie i to bardzo. Tam było napisane, że Filip (kolega z klasy) miał wypadek i złamał kręgosłup! Żadnych szczegółów, nic tylko ten słowa napisane wielkimi literami i prośba jego ojca o modlitwę! Jeszcze nikt w życiu nie prosił mnie o modlitwę. Filip nie należał do moich zaufanych znajomych, ale to i tak był dla mnie szok, przeszły mnie dreszcze. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, to powiadomić Patrycję, bo ona była z nim zżyta. Nie wiedziałem, czy ona śpi, czy już wie? Zdecydowałem, że wyślę sms-a, chociaż nie mogłem tam wiele napisać. Było późno, dochodziła 23.00. Nagle zadzwonił telefon, wiedziałem na 100% że to Patrycja dzwoni. Ja miałem trudności z mówieniem, w końcu jej to powiedziałem, ona się rozpłakała, po prostu poczułem się głupio. Teraz nie wiem, czy to był dobry pomysł. Prawdopodobnie zepsułem jej całą noc, nastrój i masę innych rzeczy. Rano wiadomość od MG, same pytania: czemu do niego nie zadzwoniłem?, jak to się stało? i tym podobne. Co ja miałem mu odpowiedzieć? Przecież nie chciałem wczoraj martwić kolejnych osób, miałem już dość tej całej sytuacji...
06 sierpnia 2003   Komentarze (1)

wzruszony byłem

Trochę się wczoraj wzruszyłem. To pewnie przez ten film "Co gryzie Gilberta Grape'a?". Zawsze chciałem go obejrzeć i zawsze myślałem, że to Gilbert jest tym chorym chłopcem. A tu było inaczej. Ten film wydał mi się za długi. Nie sądziłem, że będę płakać, ale pod koniec dwie łezki same poleciały... Tej nocy wzruszyło mnie jeszcze coś. Musiałem poznać prawdę, bo to nie dawało mi spokoju. Wysłałem więc sms-a do MG, który wczoraj opuścił moje miasto. Ja mam taką zasadę: każdy zasługuje na to, by mówić do niego po imieniu. I jeśli nie podoba mi się czyjś pseudonim, to go nie używam. Ja sam czuję się bardziej dowartościowany, gdy ktoś zwraca się do mnie po imieniu. Jednak bywają sytuacje, w których po prostu... bywa inaczej.
Ja: Zapomniałem ci zadać jedno pytanie: Jak to się stało że mówiłeś dzisiaj na mnie Marian?
MG: Wczoraj był kabaret i jakoś mi to zostało. Nie przejmuj się Marian już więcej nie będę! Czymaj się!
Ja: Ja się wcale nie przejmuję a nawet cieszę się że tak się stało. Bo tak mnie nazywa mój najlepszy kolega który teraz wyjechał. Po prostu brakowało mi tego.
05 sierpnia 2003   Komentarze (3)
< 1 2 ... 45 46 47 48 49 ... 56 57 >
Skid | Blogi